• 3 lipca 2025

O bliskości, o ciele, o powrocie do siebie.

O bliskości, o ciele, o powrocie do siebie.

Artykuł O bliskości, o ciele, o powrocie do siebie. 1080 864 Nadia Monika Gołębieska
Dotyk, który uzdrawia…
Kilka słów od kobiety do kobiety. O bliskości, o ciele, o powrocie do siebie.
Na co dzień jestem blisko kobiecych ciał i historii. Przychodzą do mnie różne kobiety — czasem spięte, zmęczone, przeciążone fizycznie. Czasem wrażliwe, poranione emocjonalnie, czasem po prostu… zagubione w sobie. I powiem Ci szczerze — coraz częściej mam wrażenie, że wszystkie nosimy w sobie podobną tęsknotę. Za tym, żeby ktoś nas naprawdę zobaczył. Nie z zewnątrz, nie przez pryzmat ról, które gramy — mamy, partnerki, pracowniczki, córki — tylko tak naprawdę. Bez ocen, bez oczekiwań. Żeby nas poczuł. Żeby dotknął — delikatnie, uważnie, bezpiecznie.

Dla mnie masaż Lomi Lomi to dużo więcej niż masaż. To spotkanie. To moment, kiedy możesz odetchnąć głębiej. Odpocząć od siebie tej „na co dzień” i wrócić do siebie tej prawdziwej. Czasem w ciszy. Czasem przez łzy. Czasem po prostu przez oddech i czuły dotyk. I właśnie tym — tym, co się dzieje między dwiema kobietami, kiedy znika wszystko „na zewnątrz” — chcę się z Tobą dziś podzielić.

Czasami nawet nie wiemy, że tego właśnie potrzebujemy. Wydaje nam się, że musimy się wygadać, wypłakać, coś z siebie zrzucić, żeby poczuć ulgę. I to wszystko też jest ważne. Ale coraz częściej widzę, że może najbardziej brakuje nam po prostu… dotyku. Nie seksualnego, nie szybkiego, nie z obowiązku. Tylko takiego, który mówi: „Jestem tu z Tobą. Cała. Widzę Cię. Czuję.” I nie zawsze musi to być dotyk od partnera czy bliskiego przyjaciela. Czasem właśnie kobieta-kobiecie może dać coś takiego, czego nie da nikt inny. Bo widzi Cię inaczej. Bez ról. Bez masek. Nie musisz nic mówić. Po prostu jesteś. I to wystarcza.

Tak jak dziecko nie zawsze potrafi wyrazić, co czuje, ale wystarczy je przytulić, żeby wszystko się uspokoiło — tak samo my, dorosłe kobiety, czasem potrzebujemy tylko tego: bezpiecznego, ciepłego objęcia. Bliskości, która nie ocenia. Przestrzeni, która mówi: „Tutaj możesz być dokładnie taka, jaka jesteś.”

Ciało kobiety — dom, pamięć, świątynia

Ciało zapamiętuje. Przechowuje nasze traumy, lęki, niezgody, ale też marzenia i tęsknoty. Kobiety, które przychodzą na masaż, często noszą w sobie wiele napięcia związanego z rolami, które odgrywają — matki, córki, partnerki, opiekunki. Są przeciążone. I spragnione. Nie tylko relaksu, ale też bycia w kontakcie. Z sobą. Z drugą kobietą. Z kobiecą energią.

W masażu Lomi często otwiera się przestrzeń na spotkanie z archetypem Matki. Nie tej rzeczywistej, z którą relacja bywała trudna, ale z Matką wewnętrzną — opiekunką, czułością, przytuleniem. To może być uzdrawiające. Dla niektórych kobiet po raz pierwszy w życiu staje się możliwe powiedzenie: „Tak, zasługuję na bliskość, czułość i miłość, bez warunków.”

Siostrzeństwo — wracając do kobiecego kręgu

To, co widzę coraz częściej — to tęsknota kobiet za innymi kobietami. Za wspólnotą. Za przestrzenią, gdzie nie muszą się porównywać, oceniać, rywalizować. Gdzie mogą być razem — w prawdzie, w wrażliwości, w procesie. Dotyk kobiety przez kobietę w Lomi nie ma charakteru erotycznego — ale może uruchomić głęboki kontakt z własną kobiecością, z energią twórczą, z wewnętrznym ogniem.

Czasem wzbudza to zdziwienie, czasem zawstydzenie — bo pojawia się energia seksualna. Ale to, co chcę jasno powiedzieć — nie ma w tym nic złego. Seksualność to życie. To siła. A energia seksualna nie musi być ukierunkowana na drugą osobę — może po prostu być. I jeśli w przestrzeni masażu jest miejsce na jej wyrażenie w bezpieczny sposób — bez działania, bez oceniania — to często dzieją się rzeczy naprawdę głębokie.

Z czym przychodzimy… i co naprawdę chcemy poczuć

Z pytaniem: czy mogę odpocząć?
Z potrzebą: czy mogę być dotykana bez intencji?
Z pragnieniem: czy mogę być sobą bez masek?
Czasem przynosimy ból – kręgosłupa, barku, bioder. Ale jeszcze częściej – przynosimy ból serca, duszy, tęsknotę za czymś, czego nie potrafimy nawet nazwać. Przychodzimy po czułość, po obecność, po przypomnienie: jestem ważna, zasługuję, mogę się zatrzymać.

Jeśli kiedykolwiek czułaś, że Twoje ciało jest „za dużo” albo „za mało”…
Jeśli myślałaś, że nie zasługujesz na bliskość…
Jeśli boisz się własnych reakcji…
Jeśli tęsknisz za przytuleniem, ale nie wiesz, gdzie go szukać…
Jeśli czujesz się sama w swojej kobiecości…
To pamiętaj – jesteś dobra taka, jaka jesteś.
Twoje ciało to nie tylko narzędzie. To Twoje miejsce. Twoja historia. Twoja świątynia.
I zasługuje na dotyk, który uzdrawia – nie dlatego, że jesteś „do naprawienia”, ale dlatego, że jesteś warta miłości.

Z miłością
Monika